niedziela, 24 listopada 2013

Niedzielny magazyn pasji.

Dzisiaj stałam sobie w kuchni nad kolejną porcją ciasteczek i przypomniałam sobie o tym dawno nieporuszanym przeze mnie temacie na blogu.. Pasja..
Nie pisałam, bo nie miałam pomysłu, co jeszcze jest dla mnie bardzo ważne. Dziś już wiem: PIECZENIE
Kocham kuchnię, ale jedynie wtedy, gdy stoję nad słodkościami. Prawie codziennie odwiedzam blogi z cudnie wyglądającymi wypiekami i innymi rozmaitościami. Nieraz oczywiście przepisy wykorzystuję i całkiem nieźle mi to wychodzi.. Przynajmniej do tej pory i zdaniem wszystkich moich konsumentów ^^
Zwykle zaglądam na:
http://www.mojewypieki.com
http://cioccolatogatto.blox.pl
Już zasadzam się na świeżo wydaną książkę pierwszej blogerki- Doroty Świątkowskiej i mam nadzieję, że jak najszybciej wpadnie ona w moje ręce. Tymczasem skończyła piec kruche ciasteczka <z jej właśnie przepisu> na prezent dla Kasi, która dziś obchodzi swoje sweet sixteen. Doszłam w końcu do wniosku, że co jak co, ale jedzenie to zawsze dobry podarunek. Tak samo zrobiłam z własnymi urodzinami- ciasteczka zamiast standardowych cukierków. I w ten oto sposób wiem, jak rozwiążę problem Mikołajek..





















xoxo Niśka

niedziela, 17 listopada 2013

Butterfly Project.

Niedawno pod postem zapytano mnie o tatuaż na nadgarstku.. O nich również kiedyś porozmawiamy. Jednak teraz adekwatnie do tego, co na tamtych zdjęciach widniało na mojej ręce..
To nie tatuaż. To wielu osobom znany już Butterfly Project. Słyszeliście o tym? Wiele razy przewijało się to u mnie na asku czy instagramie. Jednak nigdy jakoś nie miałam potrzeby się z tym utożsamiać. Troszkę się zmieniło.
Szczerze polecam wszystkim, by choć na chwilę tu przystanęli i przeczytali o nim parę słów..
Jest to projekt stworzony z myślą o ludziach samookaleczających się. Jest on zarówno dla tych, którzy mają z tym problem, jak i dla tych, którzy chcą ich w ten sposób wspierać. Najczęściej na nadgarstku, bądź innych miejscach będących "celem żyletek" rysuje się motylka. Jednego lub więcej. Nadaje się im imiona. Jeśli sam się tniesz- umieszczasz motylka na ranach, by następnym razem mieć świadomość, że możesz uszkodzić nie tylko własną skórę, ale także zabić to słodkie stworzenie, z którym powinieneś się zżyć. Jest to forma terapii.
Jednak możesz również wstąpić do projektu jako wsparcie dla innych. W ten sposób pokazujesz im, że mogą na Ciebie liczyć, mogą z Tobą porozmawiać. Na ulicy uśmiechnij się do osoby, u której zauważysz motylka. Gracie w jednej drużynie.
Moje- Nicky i Sally starają się być ze mną codziennie, a znajomi często się nimi zachwycają, choć nie wszyscy wiedzą, co tak na prawdę oznaczają.
Mam nadzieję, że przynajmniej kilkoro z moich czytelników to zrozumie i nie wyrzuci zaraz ze swojej głowy. Liczę na Was :*




xoxo Niśka

sobota, 9 listopada 2013

Urodzinowe nabytki.

Wracam do nich teraz, bo lepiej późno niż później.
Teraz jestem lekko zabiegana, bo przez ten kolejny 3-dniowy weekend organizuję małe słit sixteen dla Kangurków. Muszę robić waniliowe duszki, czekoladowe gwiazdki i kokosanki.. Może nawet krwawe kokosanki :o W końcu będzie tu też troszkę Halloweenowo. Jak na razie siedzę z mamcię i kuzynem- studentem i nie mogę się do niczego zebrać.
Pytania? Chcecie przepisy? Piszcie skarby wy moje :*
Teraz lecę i postaram się również uformować posta o klasowych urodzinach Kamili i o czymś konkretniejszym.. Moich przemyśleń jest dużo, ale trzeba to jakoś ładnie wpleść w tego baaardzo rozmaitego bloga ^.^







Obudowa: allegro.pl; bluzka: stradivarius; legginsy: stradivarius; koszulka: C&A; kokardki: Reserved Kids; świeczki: Home and You.

xoxo Niśka

piątek, 1 listopada 2013

Sweet sixteen *.*

Co tu dużo mówić.. Jestem stara :o Wybiła mi dokładnie 31 października 2013 roku o godzinie 17.15 prawie okrągła szesnastka.. Kocham ten dzień. Co roku jest jeszcze bardziej wyjątkowy. To Halloween, ale przede wszystkim moje święto. Zaczęło się od cudownej niespodzianki w klasie, gdzie dostałam przepyszną muffinkę i wyśpiewane "Sto lat". Dziewczyny są cudowne z takimi pomysłami ^.^ Następnie pamiętali o mnie również ci z innych klas, a ze starej szkoły, co było bardzo miłe. Co ważne wszystkim smakowały moje kruche ciasteczka :) .. Może w następnym poście przepis? Po lekcjach powędrowałam do gimnazjum, by spotkać się z Kangurami i dostałam cudowne upominki, ale przede wszystkim moc miłości i radości od tych małych Wredot xd Po powrocie do domu posiedziałam jeszcze chwilkę z Bartulą, przyjechała moja mama żółw leniwiec Yulia, od której dostałam również idealny drobiazg..
Od 7.30 do teraz na mojej twarzy widnieje ogromny uśmiech i dziękuję tu wszystkim za jego wywołanie i podtrzymanie ^.^




xoxo Niśka