Uznałam, że lepiej jest pisać raz, a dobrze niż rozdrabniać moje życie na sto różnych kawałeczków, opisywać bez zastanowienia każdy dzień i męczyć czytelników nudnymi bzdurami. Może w przypadku blogów nie jest to dobra taktyka, ale cóż... moja. Niepowtarzalna.
Więc przez ostatnie, jak mniemam, 2 tygodnie pisałam konkurs i w zasadzie go zawaliłam, przeżywałam sercowe problemy przyjaciela, próbowałam jak zwykle ogarnąć świat, śpiewałam na przystanku autobusowym, zauroczyłam się, miałam kółka i spotkania do bierzmowania, nie raz się wkurwiłam, jak widać trochę sobie poprzeklinałam, zorganizowałam pocztę walentynkową, moja klasa zaliczyła kolejny przypał, brałam udział w konkursie ortograficznym, dostałam kolejną tróję z chemii i kilka lepszych ocen, zakochałam się w musicalu "HAIR", w piosence Linkin Park, miałam fazę na SEVEN NATION ARMY, upiekłam muffinki, przyozdobiłam je, napisałam nowy rozdział opowiadania... Kurde, ale ja byłam kreatywna. Muszę przyznać, że chętnie bym się rozwinęła na jakiś temat, ale muszę spadać zostawiając was ze zdjeciem, piosenką i linkiem do opowiadania :**
http://i-am-possible-mystory.blogspot.com/2013/02/four-december-part-2.html
xoxo Niśka
Dużo się u ciebie dzieje :)
OdpowiedzUsuńJestem tu przypadkiem ale bardzo mi się podoba :)
Cześć, zapraszam do obserwowania i komentowania mojego bloga
OdpowiedzUsuńdomi-day.blogspot.com
poza tym świetny blog! *_*