Jutro jeden z najtrudniejszych dni mojego dotychczasowego życia. Boję się jak cholera. Pewnie spanikuję pół godziny przed i nic nie wyjdzie z tego co wymyślę. Takie rozmowy zawsze są trudne, ale myślałam, że jeszcze trochę sobie na takie poczekam.
Przeżyłam dzisiaj jeden szok, no może dwa. Jest ch*jowo ale stabilnie. Ktoś się może chce zamienić na chwilę życiem? Złudne nadzieje, decyzje z przymusu. Muszę postawić na swoim, ale jak to zrobić nie raniąc tych, na któych mi zależy? Zależy nie w takim stopniu, w jakim chcieliby istnieć w moim życiu. Nie męczę was tutaj problemami, bo mało kto chce to czytać.
Dzisiejszy wypad na donuty był genialną 20-minutową odskocznią. Później cappuccino przy ważnej rozmowie. A jutro dzień, po którym może nareszcie wszytsko się wyjaśni. Trzymajcie kciuki :*
Faza na małe sweet focie tandetną kamerką :P
xoxo Niśka
powodzenia :)
OdpowiedzUsuń