wtorek, 3 września 2013

First day.

Wiem, że miało być wczoraj. Ale te emocje. Najpierw upał na sali wśród tłumów. Później włóczenie się po mieście, śledzenie ludzi i końcowe wylądowanie na drugim końcu Kielc. I jeszcze obiad z babcią. Kilka miłych komplementów od kolegów i wizyta w starej gimbazie. Spotkanie cudownego pana od angielskiego. Ogólnie dzień idealny *.*

Dziś zaś pierwszy typowy dzień szkoły. Poczwórna ławka z trzema zjebami ze starej klasy. W chuj ciężka torba, że dawno takiej nie pamiętam i kolejny wypad do gimbazy. Po co zanudzać tym co się działo. Poza faktem, że Bartula suodziak znów odprowadził mnie do domu, choć to zupełnie w drugą stronę. A ja miałam kaprys wracać na piechotę. BO TAK. Będę starała się tu wpadać, choć widzę przede mną dużo pracy. Pierwsza praca domowa z matmy już była. I wos na poniedziałek, choć nigdy w życiu nie słyszałam o prasówce, to weź ty człowieku coś takiego zrób. Trudno. Ja sobie zawsze poradzę ^^

A jutro trzymać kciuki za moją cudowną paplaninę, przy której nie mogę się zaciąć.

Macie outfit z poniedziałku i z dzisiaj, bo obiecałam :**




Wszystko w innym lustrze haha xD

xoxo Niśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz jakiś ślad ^.^