poniedziałek, 8 października 2012

Nie potrafię chyba inaczej...



Doszłam dzisiaj do wniosku, że nie potrafię jak większość nastolatek wprost powiedzieć czy napisać co czuję, o czym myślę. Ten blog chciałam prowadzić pisząc o swoim życiu. Jednak nie potrafię. A raczej nie potrafię tak, jak myślałam, że będę to robić. Umiem przelać swoje uczucia i przemyślenia  na tego bloga, ale tylko i wyłącznie w formie mojej własnej twórczości. W formie monologu. Przemyślenia muszę ubierać w słowa. Może to dziwne, ale tak mi jest najłatwiej. Odpowiada wam ta forma postów? Wam... Mało was jest u mnie ;( Piszcie w komentarzach. A pod spodem ostatni wieczorny wyczyn mojej wyobraźni.


Jak to działa? Jestem. Jestem sobą. Zachowuję się jak zawsze. Ale nagle coś się zmienia. Nie wiem czy we mnie, czy w otaczającym mnie świecie. Coś niby małego. Moje oczy się otwierają, uszy też. Zaczynam dostrzegać i słyszeć, coś, o czym nie chcę myśleć. Potencjalnie się nie przejmuję. Potencjalnie. Jednak coś we mnie buzuje. Coś mnie rozrywa od środka. Coś zadaje cios. To boli. Patrzę i nie potrafię myśleć. Widzę i nic. Zacinam się. Nie wiem, co robić. Czy się śmiać? Czy płakać? Ale nagle orientuję się, że nie potrafię. Nie potrafię płakać. Łzy nie chcą płynąć po moich czerwonych policzkach. Oczy nie szklą się, jak tafla wody w jeziorze. Na chwilę zachodzą mgłą, która znika po kilkukrotnym mrugnięciu. Co mam o tym wszystkim myśleć? Jak mam zareagować? Nie wiem. Po prostu nie wiem. To powinno przyjść jak odruch. Ale u mnie wszystko zanika. Zdolność ruchu, mowy, myślenia. Czy ten brak jakiegokolwiek odruchu to oznaka mojej siły wewnętrznej, czy w tym momencie powinnam się zastanowić nad moimi uczuciami? Czy się nie pomyliłam? Czy to na pewno to, co cały czas w moim przekonaniu było miłością? Może nie. Ale w takim razie, czym jest, skoro cały czas trwa bez ogromnego bólu pomimo niepowodzenia. Nie przeszło. Siedzi we mnie i nie chce się wynieść. Może skończy się jak wszystko wcześniej. Może zapomnę i znowu znajdę się w podobnej sytuacji. Może tym razem uda mi się być szczęśliwą. A może wrócę do punktu pierwszego, bo okaże się, że po prostu jestem silna i odporna na takie zjawiska. Ale wcale dużo w życiu nie wycierpiałam. Skąd więc te cechy? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. I znowu wracamy do tego samego. Znowu siedzę, myślę i nic nie idzie naprzód. Stoi w miejscu. Tylko lakier na moich paznokciach wysycha, podczas gdy piszę te wszystkie przemyślenia. To utwierdza mnie w przekonaniu, że czas płynie, więc powinnam wziąć się za siebie i przestać myśleć filozoficznie o przeszłości. Żyć chwilą i cieszyć wszystkim, co na to zasługuje.

 
xoxo Niśka

2 komentarze:

  1. Fajne... na prawdę. Takie... takie... takie... nie umiem tego opisać jednym słowem. xD Myślałaś, by pisać wiersze? Gdyby tak pomyśleć, na tej bazie dałoby się utworzyć na prawdę śliczny wiersz. No i... podoba mi się to, jak piszesz. Powinnaś dużo, dużo, dużo pisać, bo robisz to świetnie. *w* Gratulacje.
    Pozdrawiam, Shuu.
    (http://shuuya-official.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Nie wiem czy potrafiłabym stworzyć z tego wiersz, chyba że biały. Jednak szczerze powiedziawszy nie lubię polskiego i piszę zupełnie amatorsko. Ale serio wielkie dzięki za takie słowa :*

      Usuń

Będzie mi miło, gdy zostawisz jakiś ślad ^.^